W rozwinięciu tego tekstu znajdziecie szczegóły tego co już gotowe, podkreślenie gdzie jeszcze trwają prace oraz propozycje zarówno jak tu już można przejechać w formie skondensowanej wycieczki albo rozszerzyć do nawet parodniowej eksploracji górskiej. Sugerowana jazda po śladzie GPX, bo parę fragmentów jeszcze nie jest oznakowanych. Tekst oraz ślad będzie uaktualniany wraz z postępem prac na budowanych jeszcze odcinkach. Propozycję przejazdu klasyfikuję jako wycieczkę gdzieś pośrodku skali łatwa-średnia, głównie z powodu 2 solidnych podjazdów + problematycznego odcinka na granicy PL/SK w Muszynie. ⅓ przebiegu tej 60-cio kilometrowej wycieczki przebiega po odseparowanej infrastrukturze rowerowej, a reszta pod spokojnych drogach w ruchu ogólnym.
Bliski finał prac przy VeloNatura w Dolinie Popradu
Z racji tego, że niedawno oddano do użytku dwa duże mosty pieszo-rowerowe łączące pogranicze polsko-słowackie oraz wybudowana została już większość z brakujących odcinków, w końcu możliwy jest w miarę spójny przejazd rowerem od Krynicy-Zdrój aż do Starego Sącza. Czekamy tak naprawdę na finisz prac w gminie Piwniczna oraz Rytro, które zaplanowane są na jesień 2020 r. (proponowany ślad omija jeszcze miejsca gdzie są największe place budowy).
Co zatem będzie na nas czekać w dolinie Popradu oprócz genialnych widoków na Beskidy? W większości nowe lub w bardzo dobrym stanie asfalty poprowadzone lekkim spadkiem nad samą rzeką, kilka nowych kładek pieszo-rowerowych, liczne źródełka z darmową wodą mineralną oraz ogrom atrakcji turystycznych zlokalizowanych na pograniczu Polsko-Słowackim. Dodajcie sobie do tego sieć nowych lub zrewitalizowanych szlaków pod rowery turystyczne oraz górskie i robi się z tego całkiem miła destynacja na minimum weekend na dwóch kółkach.
Zacznijmy jednak od propozycji najprostszej, jednodniowej wycieczki.
Pobierz GPX
Wszystkich którzy jadą śladem Velo Dunajec pokuszę właśnie takim wariantem rozszerzenia sobie wycieczki i odbicie przez starosądecki rynek w kierunku stacji kolejowej. Tu wsiadacie z rowerami w pociąg jadący w kierunku Krynicy-Zdrój i przez ok. 1,5 godz. cieszycie oko jazdą po jednej z najbardziej malowniczych linii kolejowych w Polsce. Przy okazji podziwiania widoków z okien pociągu, zwróćcie uwagę na puste asfalty snujące się po słowackiej i polskiej granicy, bo to będzie wasza droga powrotna. Jazda pociągiem w tą stronę ma jeszcze jedną zaletę - “zrobicie nim” całą wysokość i czekać będzie Was jazda w dół, z biegiem rzeki, choć jak można zobaczyć na wykresie z przewyższeniami (i co poczujecie w nogach) i tak trochę pod górę trzeba będzie wykręcić.
Trasa oczywiście nadaje się jak najbardziej do przejechania rowerem ze Starego Sącza w kierunku Krynicy i jest to w tym momencie najprostszy z możliwych przejazdów pomiędzy tymi miastami.
Protip dla tych którzy nie jadą po VeloDunajec, ale chcieliby to ugryźć w postaci jednodniowej wycieczki z Krakowa, nie spędzając w pociągu połowy dnia. Dobrym patentem na skrócenie czasu jest jazda samochodem z Krakowa do Starego Sącza (ok. 2 godz.), pozostawienie w okolicach stacji kolejowej czterech kółek (wzdłuż traktu Św. Kingi jest duży, darmowy parking) i zabranie się już tylko z rowerami do pociągu wiozącego nas do Krynicy.
Propozycje dotarcia do Krynicy-Zdroju sprzedane i mam nadzieję, że kupione, więc po wyjściu z pociągu kierujecie się na koniec peronu, który z marszu wyprowadza nas na powstałą jeszcze w 2019 r. trasę VeloKrynica / AquaVelo. Zanim jednak skręcie w lewo i razem z nurtem Kryniczanki zaczniecie wycieczkę, wstąpcie na słynny deptak z pijalniami wód mineralnych i kawiarenkami. To taki plan minimum, a pod koniec tego tekstu przedstawię jeszcze co można tu jeszcze rowerowego pozwiedzać.
Rowerowe trasa pomiędzy Krynicą a Muszyną, to praktycznie wzorcowe połączenie tych miejscowości uzdrowiskowych. Na trasie zdarza się parę kiksów (słaba organizacja ruchu czy “cielętnik” postawiony przed przekroczeniem drogi wojewódzkiej), ale nie przesłaniają one jednego - naprawdę spokojnej jazdy lekko w dół, praktycznie bez samochodów (jeśli jedziecie w tym kierunku). Ten odcinek nadaje się nawet do jazdy z małymi dziećmi. Parę lat temu pozostawała tu nam tylko jazda po zatłoczonej drodze wojewódzkiej DW971, a teraz to niemiłe wspomnienie wraca to tylko w dwóch miejscach gdzie musimy ją przeciąć (w Szczawnicze - Zawodzie oraz na moście w Muszynie). Nie będę tu wymieniał wszystkich atrakcji jakie możecie zwiedzić na tym odcinku lub w jego bliskim otoczeniu, ale plan minimum to zatrzymanie się w Muszynie na regionalnym miejscu odpoczynku rowerzystów (MOR) gdzie oprócz stacji naprawczej z możliwościa bezprzodowowego doładowania telefonu, znajduje się także ujęcie wody leczniczej “Anna”, gdzie można za darmo napełnić bidony. Tu kolejny protip - koniecznie niech będą to właśnie bidony lub butelki, bo wlanie tych mocno zmineralizowanych wód np. do camelback’a może skutkować niemożnością jego późniejszego domycia. To zresztą nie jedyne źródełko jakie spotkacie na śladzie tej wycieczki, w końcu Dolina Popradu wodami mineralnymi stoi (płynie?). Dotankować wodę można będzie potem jeszcze w Milku (lekko trzeba odbić z trasy do kolejnego regionalnego MORu) czy zaraz przy trasie w Sulinie czy Legnavie. Wody mają “swój” smak, więc radzę ich skosztować najpierw. Ja za nimi przepadam, ale wiem z doświadczenia że np. dzieciakom mogą one zwyczajnie nie podejść.
W Muszynie dość “ekierkowatym” łącznikiem wjeżdża się na Zapopradzie z jego ogrodami ciągnącym się wzdłuż Alei Zdrojowej. Można tu albo wsiąknąć na parę godzin albo po prostu przejechać na spokojnie z krótkim odpoczynkiem w nowej części ze stawami rekreacyjnymi i wolierami dla ptaków. Moim osobistym celem stało się nauczyć tutejszą, gadającą papugę mówić “Velo” zamiast “Halo". Zaraz do ogrodami czekać będzie lekka wspinaczka, bo ta część EV11 została poprowadzona betonową drogą stokową poprowadzoną lasami, które porastają zbocza doliny rzeki. Dojedziemy nią do granicy polsko-słowackiej na której (uwaga!) będę musiał Was namówić do respektowanie postawionych tu znaków i zejścia z roweru (w obu kierunkach). Ten krótki (20-30 metrów) tymczasowy odcinek będzie wkrótce poprawiany (będzie wykonana niwelacja poziomów), ale na razie czekają na nas tymczasowe drewniane schodki i poręcze. Wiem, nie jest to idealne rozwiązanie, ale docelową postać ten odcinek uzyska dopiero końcem bieżącego roku lub wiosną 2021 r., po uzyskaniu niezbędnych zgód. m.in. na przestawieni słupka granicznego. Po ostrożnym przetuptaniu tego odcinka, aż do skraju lasu czeka nas jazda po nowej drodze o ulepszonej nawierzchni szutrowej (ok. 0,5 km). Na razie jest tu twardo, ale zobaczymy jak ta droga stokowa będzie zachowywała się z upływem czasu. Szosowcom obawiającym się o swoje opony i bloki przy tym stromym zejściu polecam po prostu objazd pomiędzy Muszyną a Milkiem drogą wojewódzką. Osoby jadące z dziećmi lub początkujących uczciwie ostrzegam - tu będzie czekał Was prawdopodobnie 1,5 km spacer ze względu na te przewyższenia i nawierzchnię.
Wszystkim pozostałym polecam jednak jazdę tędy, bo po wyjechaniu z lasu pod kołami zaszumi nam świeżo położony asfalt na zupełnie nowym odcinku wykonanym aż do zabudowań Legnavy. Kiedyś była tu jazda tylko przez gruntowe drogi i zaorane pola, teraz zrobiło się elegancko i w standardzie międzynarodowej trasy EuroVelo.
Taką drogą dojedziemy do jednej z nowych kładek pieszo-rowerowych wybudowanych w tym roku. Kładką Legnava-Milik przekraczamy rzekę oraz granice państw i jedziemy odkryć nowe drogi rowerowych wykonane na przestrzeni ostatniego roku po stronie polskiej aż do Andrzejówki, gdzie kolejną kładką wracamy na Słowację do Małego Lipininka.
Tu mała uwaga - pamiętajcie o podstawowych przepisach obowiązujących rowerzystów na Słowacji (m.in. obowiązkowy kask na głowie poza terenem zabudowanym), bo kolejne ok. 15 km pokręcimy właśnie po tym kraju. Trasa EV11/VeloNatura wykorzystuje na tym odcinku spokojne drogi publiczne, o naprawdę minimalnym ruchu, bo to taki “koniec świata” dla Słowaków i jeżdżą tu tylko mieszkańcy, no i rowerzyści. Część malowniczych odcinków poprowadzonych zaraz nad brzegami rzeki doczekała się w tym roku ekstra asfaltu (Zavodie - Medzibrodie), a część z nich ma już niestety kategorię ostatniej świeżości (Mały Lipnik - okolice kładki w Żegiestowie, ok. 2,5 km), więc szosowcom na super chudych oponach zalecam tu ostrożność.
Jeśli nie posmakuje komuś woda z tych przydrożnych źródełek z mineralką, to polecam nawodnić się Kofolą w sympatycznej knajpce w Małym Lipniku lub którejś w Mniszku nad Popradem, zaraz na granicy SK/PL. Tu właśnie wracamy na stronę polską i kierujemy się starą drogą graniczną do centrum Piwnicznej. W samej Piwnicznej budowane jest tzw. centrum rekreacyjne na Nakle w ramach którego powstają ścieżki rowerowe, pumptracki, centrum rowerowe oraz kolejna kładka pieszo-rowerowej nad Popradem (oddanie do użytku jesienią br.). Do tego czasu na drugą stronę Popradu przejechać po kładce zlokalizowanej obok stacji kolejowej. Stąd czeka nas jazda spokojnymi drogami aż do Rytra (część z nich może być budowie, bo odrobinę się je poszerza). Sam przejazd przez Rytro co najmniej do listopada br. będę Wam proponował objechać, niestety drogą krajową, ale w razie czego są tu szerokie pobocza i chodniki. Do tego czasu powinny zakończyć się prace przy ostatnim już odcinku poprowadzonym przez lasy okalające ryterskie podzamcze. Część tego odcinka jest już asfaltowa, ale w lasach nadal trwa budowa nowego odcinka do Życzanowa (będzie on miał nawierzchnię ulepszoną, szutrową). W samym Życzanowie do tej pory koszmarnie kamienista droga biegnąca zaraz nad brzegami rzeki uzyskała niedawno betonową nawierzchnię, więc mogą tędy śmigać już nawet szosowcy. I pewno będą, bo ta nowa “betonka” doprowadza do możliwego odbicia na jeden z bardziej wymagających w okolicach podjazdów pod Wolę Krogulecką, na której szczycie rozciąga się genialna panorama z tarasu widokowego. Polecam jak ktoś się chce zniszczyć, a wszystkim pozostałym zalecam dłuższy i przez to łagodniejszy podjazd od Barcic. Od Barcic do kładki w Starym Sączu (lub na parking gdzie zostawiliście samochód) jedzie się po dobrze oznakowanej EuroVelo11, miksem nowych dróg rowerowych i publicznych o niewielkim natężeniu ruchu, z możliwością zatrzymania się w miejscach odpoczynku w Barcicach lub Cyganowicach.
Co oprócz tej trasy nadrzecznej?
Powyższa propozycja to najłatwiejsza opcja przejechania całej Doliny Popradu. Zdecydowanie polecam jednak przyjechać na dłuższy, rowerowy rekonesans, bo budowa tej nadrzecznej trasy głównej (będąca w przyszłości częścią certyfikowana jako międzynarodowa trasa EuroVelo11), dała również impuls do powstania w Beskidzie Sądeckim całej gamy szlaków dodatkowych. Pamiętajcie tylko, że jesteśmy w górach i każdy skok w bok znad rzeki okupiony będzie konkretną wspinaczką, wynagrodzoną potem pięknymi widokami ze szczytów i przełęczy Beskidu Sądeckiego.
Gravelowcom i tym których rowery turystyczne mają ciut szersze opony z czystym sumieniem polecam Szlak Wód Mineralnych, który na swoim śladzie spina chyba najwięcej źródeł wód mineralnych na kilometr w Polsce, liczne zabytki architektury drewnianej. Z proponowaną wycieczką łączy się w Podjastrzębiku, Muszynie, Miliku i w Żegiestowie. W tym ostatnim polecam zwiedzić odnawiane uzdrowisko i przeskoczyć na słowacką stronę po kładce rowerowej jaka powstała tu parę lat temu.
Dla tych co wolą zdecydowanie szersze opony i wyzwania, polecam odnowioną sieć szlaków dla kolarstwa górskiego w Krynicy-Zdrój oraz oddaną do użytku parę chwil temu pierwszą z kilku zapowiadanych trasy typu flow/singletrack w ośrodku Słotwiny-Arena, gdzie oprócz wyciągu wywożącego rowery znajdziecie też okazałą wieżę widokową do odwiedzania w przerwie między zjazdami. Dla amatorów szybkiej jazdy w dół polecam też nowy park rowerowy na sankostradzie w Muszynie, a gdyby ktoś znudził się tym ciągłym zjeżdżaniem w dół, to polecam klasyki MTB w tych okolicach, czyli wycieczkę na Bacówkę nad Wierchomlą oraz pętla Kotylniczy Wierch którą można też rozszerzyć o jazdę przez Runek do Krynicy lub przez Halę Łabowską w kierunku Piwnicznej, do której zjechać można po szlaku Aquavelo.
Jak już jesteśmy przy AquaVelo, to najłatwiejsze odcinki tego szlaku zostały wykorzystywane w opisywanej wycieczce, więc natkniecie się podczas niej na jego charakterystyczne, zielone oznakowanie. Pozostałe fragmenty tego szlaku na terenie Polski są już zdecydowanie bardziej wymagające kondycyjnie i sprzętowo. Np. droga z Piwnicznej na Obidzę znajduje się na 10 miejscu w rankingu polskich podjazdów, a sam zjazd do Jaworek jest nadal mocno terenowy. Podobnie ma się z jego odcinkami w okolicach Piwnicznej i Rytra, które dedykowane są dla kolarzy górskich. Dodatkowo istnieje jeszcze część tego szlaku po słowackiej stronie, razem z całą gamą innych szlaków rowerowych oraz tymczasowym przebiegiem (na razie po wyznakowana tylko po zwykłych drogach) samej trasy EuroVelo11 do Preszowa. Jak widać - jest w czym wybierać.
Zachęceni? To zdradzę, że Dolina Popradu najładniejsza jest właśnie w jesiennych barwach. Zapraszam też na profil na FB VeloMałopolska, gdzie publikowane są najnowsze doniesienia z małopolskich tras, więc dowiecie się które z wymienionych w tym tekście odcinków “w budowie” zmieniają swój status na “gotowe”
Mapę z postępem prac przy tej i pozostałych trasach rowerowych w Małopolsce znajdziecie na bit.ly/map-vm
W dodatkowych warstwach znajdziecie tam też naniesione rekomendowane szlaki rowerowe i wycieczki, lokalizację miejsc odpoczynku i parkingów.
opr. Jarek Tarański