Doliny w Małopolsce, których być może nie znacie!

Dolina Chochołowska krokusy.
Spacery dolinami uwielbia każdy z nas. Możliwość obcowania z naturą, poczucie wolności i piękno przyrody – tak niewiele potrzeba, aby człowiek poczuł się w nich szczęśliwy! Kiedy mówimy: najpiękniejsze doliny w Małopolsce, na myśl od razu nasuwają się nam słynne doliny tatrzańskie czy Dolinki Krakowskie. Ale dziś nie tam Was zabieramy! Powędrujemy do miejsc, gdzie ostoję mają najrzadsze gatunki ptaków w Polsce, gdzie można iść po śladach wulkanów i natrafić na dawne, wymarłe wsie. Najbardziej dzikie miejsca Małopolski, oddech przyrody, płonące trawy i niedźwiedzie. Wśród dwustuletnich drzew i w poszukiwaniu złota. Chodźcie z nami w tajemnicze małopolskie doliny!

Dolina Białej Wody w Pieninach

Wycieczka do Doliny Białej Wody to wędrówka bardzo przyjemna i łatwa. Może być propozycją jednodniowego wypadu dla całej rodziny. Rozpoczynamy w Szczawnicy-Zdroju lub w Jaworkach, do których dojeżdżamy samochodem (jest kilka parkingów).

Dolina Białej Wody to jedna z najpiękniejszych dolin w Małopolsce. Położona jest w najbardziej na wschód wysuniętym pasie Pienin. Płynący nią potok Biała Woda mija dawne domostwa łemkowskiego przysiółka. Jeszcze 70 lat temu jej mieszkańcy wędrowali po całym kraju trudniąc się lepieniem glinianych garnków. Po wsi zostały już tylko słabo widoczne podmurówki i zdziczałe sady, a wokół dawnych śladów ludzkiego życia piętrzą się wysokie nawet na 80 metrów skały. Środkiem prowadzi gruntowa droga, która przeskakiwać musi przez potok, spadający z kilku kaskad i płynący w części kamiennym korytem. To właśnie tu znajdziemy najbardziej dzikie rejony pienińskie z siedliskami tak rzadkich ptaków jak puchacz (największa sowa świata, rozpiętość jej skrzydeł może dochodzić do dwóch metrów), orlik krzykliwy, myszołów oraz zupełnie unikatowe pomurniki. Te ostatnie są jednymi z najmniejszych, najbardziej kolorowych i najrzadziej spotykanych ptaków w Polsce. Gniazdują i żerują na nasłonecznionych skałach.

Dolina Białej Wody to także kwietne łąki, fantastycznie wyrzeźbione przez naturę skały. Jedna z nich przypomina legendarnego Sfinksa, druga – Smolegowa Skała zadziwia zmiennością flory. Wyobraźcie sobie, że w obrębie jednego wzniesienia rosną rośliny z dwóch stref – ciepłolubnej oraz relikty epoki lodowcowej. Są tu też pozostałości dawnego wulkanu – bazaltowa skała, która około 100 milionów lat temu, jako wulkaniczna magma, wdarła się tu na powierzchnię.

Urokliwe są Międzyskały przez które przebija się malowniczy potok. Ten spokojny strumień od setek tysięcy lat wytrwale rozcina te skały. 600 metrów dalej znajduje się wodospad, którego próg jest silnie erodowany przez wodę. Jeszcze pod koniec XVIII wieku miał prawie cztery metry wysokości, dziś niewiele ponad półtora. I pomyśleć, że jeszcze 70 lat temu wśród tej przyrody żyli ludzie. Dziś to rezerwat przyrody Biała Woda będący częścią Pienińskiego Parku Narodowego.

 

Ta niezwykła wycieczka może mieć dwa zakończenia. Łatwiejsze, przy Kornajowskiej Skale (Sfinksie) i wpływającym tu do Białej Wody potoku Spod Zimnej Studni. Od Jaworek droga wznosi się nieznacznie. Trudniejsze i wymagające na ostatnim, półkilometrowym odcinku ostrego podejścia, kończy się na zamykającej dolinę Przełęczy Rozdziela, skąd na zachód rozciągają się piękne widoki na cały pas Pienin i Beskidu Sądeckiego z Radziejową i Przehybą.

Zaraz za zabudowaniami Jaworek, idąc w stronę doliny, mijamy po lewej stronie dawną mleczarnię, zadziwiająco dużą, jak na tak niewielką wieś. To pozostałości wielkiego eksperymentu gospodarczego z końca lat 50. i 60., kiedy to północne stoki Małych Pienin miały być gigantycznym pastwiskiem owiec z Podhala. I rzeczywiście latem zjawiało się ich tu nawet 8000. To dla nich zbudowano wielkie, wzorcowe bacówki i systemy irygacyjne przecinające zbocza oraz wspomnianą mleczarnię. Eksperyment trwał ponad dekadę, ale jego pozostałości można oglądać do dziś. Zachowały się dwie z czterech bacówek. Jedna to schronisko pod Durbaszką, druga to tylko ruina, ale wciąż imponuje wielkością. Dwie pozostałe spłonęły. Można też tu spotkać pozostałości dawnych zbiorników wodnych i kanałów, które doprowadzają do nich wodę.

Odległości:

⇒ z Jaworek do Kornajowskiej Skały i połączenia Białej Wody z potokiem Spod Zimnej Studni – 5 km, czas przejścia 1,5 h

⇒ z Jaworek na Przełęcz Rozdziela – 5,6 km, czas przejścia 2,30 h

⇒ z Jaworek na Przełęcz Rozdziela, przez Wysoką, Wąwóz Homole do Jaworek – 15 km, czas przejścia 6 h

Dolina Bieliczna w Beskidzie Niskim

Dolina Bieliczna to zdecydowanie najbardziej dzikie miejsce w Małopolsce. Wycieczka sama w sobie jest łatwa, natomiast warto mieć na uwadze, że dolina ta pozbawiona jest infrastruktury turystycznej. Słabo lub wcale nie działają tu telefony komórkowe, a gruntowa droga prowadząca w głąb doliny jest trudna do przejścia np. z wózkiem dziecięcym. Wyruszamy ze wsi Izby, skąd wędrujemy na wschód, wzdłuż potoku. Do Izb z Krakowa jest ponad 160 km, z Oświęcimia – 210 km, Tarnowa – 82 km, a Nowego Sącza – 41 km.

To jeden z najbardziej uroczych zakątków Małopolski. Same Izby to niewielka wieś, niemal odizolowana od świata. Rozległa dolina, w której leżą Izby, była ośrodkiem największej hodowli koni huculskich w Europie. Widok setek koni pasących się na tutejszych stokach oszałamiał malowniczością. Do niedawna, oprócz jednego gospodarstwa agroturystycznego, nie było tu żadnej infrastruktury turystycznej, a nawet sklepu. Powoli się to zmienia, ale wciąż czuć, że czas płynie tu wolniej. Czy to wada? Móc poczuć dzikość nieskażonej cywilizacją przyrody? Jak dla nas, zupełnie. 

Położona na granicy Beskidu Sądeckiego i Niskiego dolina była niegdyś zamieszkała przez wschodniosłowiańską grupę etniczną, Łemków. W łemkowskiej wiosce Bieliczna żyły 34 łemkowskie rodziny. Śladem po nich jest tylko leżąca w centrum doliny murowana cerkiew z końca XVIII wieku. Odrestaurowana i pomalowana na biało to jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Beskidu Niskiego. Cerkiew nazywana jest Moną Lisą polskich gór.

Jak do niej dojść? Z Izb to tylko 3,5 km gruntowej, miejscami utwardzanej drogi, która zaprowadzi nas pod samą świątynię. Biała cerkiew odbija kolorem od otaczających ją drzew i okolicznych łąk (latem można spotkać tu owce). Od południa nad doliną dominuje najwyższy szczyt Beskidu Niskiego – Lackowa (997 m n.p.m.), który może być dodatkowym celem do zdobycia, ale już dla zaawansowanych turystów. Spod cerkwi nie prowadzi na nią żaden szlak.

Lackowa ma także inną nazwę. To Chorągiewka Pułaskiego. Dlaczego tak się zwie? Beskid Niski był niegdyś ważnym punktem oporu konfederatów barskich, którzy walczyli w latach 1768-1772 z rosyjską dominacją w Polsce. Pod Izbami toczyła się jedna z bitew, a jeszcze dzisiaj można odnaleźć w pobliżu wsi szańce obozu konfederatów. Na wspomnianej Lackowej znajdował się punkt, z którego – za pomocą flag – porozumiewały się dwa obozy Kazimierza Pułaskiego, przywódcy konfederacji.

Dolina dobra jest do spacerów o każdej porze roku i dla wszystkich aktywności. Prowadzi tędy szlak rowerowy, a w okresie zimowym to idealne miejsce na wędrówki skiturowe.

Odległości:

⇒ z Izb do cerkwi – 3,5 km, czas przejścia 1 h

⇒ z Izb na Lackową przez dolinę – 4,5 km, czas przejścia 2 h

Dolina Starorobociańska w Tatrach

Wiecie, że są w Tatrach szlaki, na których nie uświadczymy tłumów? Jednym z takich mało znanych miejsc jest Dolina Starorobociańska. Chociaż przepiękna, a widoki podczas wędrówki zapierają dech z zachwytu, należy pamiętać, że to trasa dla zaawansowanych i przygotowanych na kilkugodzinną, niełatwą wędrówkę. Wyruszamy z Siwej Polany przy Dolinie Chochołowskiej (znajduje się tutaj kilka parkingów).

Dolina Chochołowska to najdalej wysunięta na zachód część polskich Tatr i już w XVI w. na pewno wypasali tu owce górale z Chochołowa. Dolina była też wielkim ośrodkiem górniczym i hutniczym. Trudno znaleźć szczyt, z którego nie wydobywano rud. Można śmiało powiedzieć, że na początku wieku XVI było to zagłębie przemysłowe, z własną hutą. Wiele dróg w Dolinie Chochołowskiej i Starorobociańskiej, to dawne drogi górnicze. Znana wszystkim Ścieżka nad reglami, to nic innego jak wiekowa droga, którą z kopalń chochołowskich wożono rudę do pracującej w Kuźnicach huty. Dolina, choć leży w granicach Tatrzańskiego Parku Narodowego, jest własnością Wspólnoty Leśnej Uprawnionych Ośmiu Wsi , która powstała w 1821 r.

Kilka pierwszych kilometrów to droga asfaltowa, która na Polanie Huciska ustępuje kamienistemu traktowi, prowadzącemu już do samego schroniska na Polanie Chochołowskiej. Polana ta, ze swoimi szałasami i okolicznymi szczytami: Grzesiem, Wołowcem, Jarząbczym Wierchem, Starorobociańskim, Ornakiem i Kominiarskim Wierchem, to jeden z symboli polskich Tatr. Położone tu schronisko to jeden naszych punktów docelowy, gdzie spędzić można nawet kilka godzin.

Dla zaawansowanych piechurów proponujemy wycieczkę do tajemniczej Doliny Starorobociańskiej, najrzadziej odwiedzanego miejsca Tatr. Aby do niej dojść, trzeba ruszyć czarnym szlakiem, odchodzącym od drogi, którą idziemy do schroniska. To dolina, którą ukształtował lodowiec. Ma kształt litery U (płaskie dno) i bardzo wyraźne moreny czołowe, czyli miejsca, w których lodowiec zatrzymywał się na dłużej.

Starorobociańska Dolina, to nic innego jak stara robota, czyli miejsce dawnej eksploatacji rud. W zboczach Ornaku do dziś widać ślady dawnych górniczych prac i tras, którymi zwożono urobek. To miejsce żyło przemysłem już na przełomie XV i XVI wieku!

Kiedyś kwitła też i turystyka, było nawet schronisko, w czasie II wojny wykorzystywane przez żołnierzy AK, a po wojnie przed oddziały legendarnego „Ognia” walczącego z władzą komunistyczną. Teraz to miejsce, w którym żyje przede wszystkim przyroda. Gdzie obserwować można wszystkie piętra górskiej roślinności, spadające z niedostępnych szczytów wodospady, a nawet ślad po gigantycznym obrywie skalnym z Dudowych Turni.

Nasz szlak kończy się na Siwej Przełęczy, skąd rozciąga się fantastyczna panorama na całe Tatry Zachodnie (wschód) oraz legendarną Dolinę Pyszną (zachód), dziś całkowicie wyłączoną z ruchu turystycznego. Warto wrócić tą samą drogą do Chochołowskiej, patrząc jak słońce oświetla zachodnie stoki Ornaku. 

Odległości:

⇒ z Siwej Polany do schroniska – 6 km, czas przejścia 2,5 h

⇒ z Siwej Polany do Doliny Starorobociańskiej i na Siwą Przełęcz – 20 km, czas przejścia 9 h

Dolina potoku Wielka Roztoka w Beskidzie Sądeckim

To idealna propozycja na jednodniowy wypad rodzinny. Wycieczka łatwa i niezwykle przyjemna, a do tego nieco nostalgiczna, szczególnie dla miłośników kultowych książek dla dzieci.

Lasy otaczające potok Wielka Roztoka należą do najbardziej znanych kompleksów leśnych. Eksploatowano je w wieku XIX, kiedy należały do właścicieli z Wiednia. Były przedmiotem wielkich transakcji finansowych, stając się w II Rzeczpospolitej własnością Adama Stadnickiego, wielkiego miłośnika przyrody, niezwykle dbającego o zasób leśny swoich posiadłości. Właśnie w tej dolinie polowali holenderski książę Bernard, a odwiedził ją rumuński książę Michał, późniejszy król.

Jeżeli rozpoczynamy naszą wędrówkę w Rytrze, pierwsze kilometry przechodzimy chodnikiem wzdłuż gęstej wiejsko-willowej zabudowy. Dopiero po minięciu Hotelu Perła Południa i stacji narciarskiej Ryterski Raj, zagłębiamy się w lasy. Drodze towarzyszy ścieżka przyrodnicza prezentująca tutejsze zwierzęta i rośliny. Idąc w głąb doliny można wybrać dwa warianty. Trudniejszy, wzdłuż szlaku niebieskiego, który wyprowadzi nas na grzbiet pasma wiodącego na Przehybę. Łatwiejszy to spacer drogą leśną, a potem ścieżką towarzyszącą potokowi Wielka Roztoka w stronę ścisłego, ponad 50 hektarowego rezerwatu Baniska, będącego najbardziej pierwotną część boru porastającego dolinę. Przepotężne buki, jodły i jawory mają po 200 lat i 30 metrów wysokości, a ich średnica dochodzi do metra! 

Gdy już będziemy u celu, na pewno przypomnijmy sobie szkolną lekturę "Rogaś z Doliny Roztoki” Marii Kownackiej. To przesympatyczna opowieść o przyjaźni zrodzonej pomiędzy dziećmi, a porzuconą sarenką, która, gdy urosła okazała się samcem, czyli rogaczem. Wypuszczona na wolność, odnalazła zagubione dzieci i przyprowadziła je do domu. To właśnie działo się w tym miejscu!

I nie można zapomnieć, że w potoku tym można spróbować poszukać złota. Wskazówką może być, jeden z najcenniejszych zabytków języka polskiego, pochodzący z XV wieku tzw. „Testament Piotra Wydżgi”. To dokument, wokół którego wciąż toczą się naukowe dociekania. Pewnym jest, że powstał w południowej Małopolsce, a jego autorem mógł być rycerz Wydżga. Testament przypomina znane z historii tzw. spiski, czyli przewodniki dla wtajemniczonych, opisujące, jak dotrzeć do miejsc, w których znaleźć można skarby. I choć dokumenty były po części fantazyjne, to jednak część z nich prowadziła do wyrobisk, w których rzeczywiście pozyskiwano złoto, srebro lub miedź.

Dla wszystkich, którzy chcieliby poszukać skarbów podajemy treść wskazówek Wydżgi:

„Napirwej się pytajcie do Krakowa, a z Krakowa do Nowego Sądcza, a z Sądcza Nowego do Starego Miasta, a z Starego Miasta do Rytra. A pod tym hradem pod Rytrem stoji jedna karczma a jeden młyn, a tam jedna woda wpada, co jej dzieją Roztoka. Pofolgujże wodzie tej a jidzi po niej, a gdy budesz w lesie daleko, tegdy przydzie tam druga woda z lewej ręki. Opuść tę na prawo, a folguj tej na lewo, a tą jidzi aż do wirzchu. A pod tym wirzchem jest łączka, a ta woda jidzie przez nię, a tej wodzie jaskinia pod ziemią. A jidziż jedno stajanie, a potem tę wodę znajdziesz, bo tam sem ją cemrował cisem. A tu gdzie w samej głowie, tuć sem porąbał drzewie do jednej doliny, aby nikt nie poznał. A tu nad tą doliną jest jeden potoczek, co ji zową Sucha Roztoka. A tu stoi miesiąc i gwiazdy napisane. Poli[e]czy mi pięć i masz posięgnąć, albo co masz i wziąć. A tam jest kaganiec i miska. A gdy na to mieśćce przydziesz, poklęknij a daj Bogu chwałę etc. Jestli cię Pan Bog upamięta, mej dusze nie zapamiętaj. A to jest dobro jako groch i jako siemię a rzadko jako bob. A to Panu Bogu polecam”.

Powodzenia!

Odległości:

⇒ z Rytra do granic rezerwatu Baniska – 1,5 km, czas przejścia 1,5 h

⇒ z Rytra niebieskim szlakiem na  Przehybę – 11 km, czas przejścia 4,5 h

Jak powstały piękne małopolskie doliny? 

Procesy geologiczne zwane denudacją (od łacińskiego słowa denudo – obnażam lub plądruję), zdzierają powierzchnię planety w tempie 6 mm na 1000 lat. I chociaż działa na to wiele czynników, najistotniejszym jest woda. Po wypiętrzonych w ruchach górotwórczych szczytach zaczynają spływać potoki, rzeźbiąc doliny. Do potoków wpadają kruszejące skały, a woda niosąc je, niszczy nimi kolejne skały, tworząc większe i małe odłamki. Mijają miliony lat i rzeka zdolna jest wyrzeźbić ostro wciętą dolinę z urwiskami skalnymi. Po kolejnych milionach, może nam już zostać płaska powierzchnia z łagodnymi stokami nachylającymi się ku rzece. Tam, gdzie skały są miękkie, procesy te przebiegają szybciej, tam, gdzie są twarde, mogą oprzeć się sile wody, zostawiając fantazyjne formy skalne – pamiątki tego, że po ich powierzchni wpłynęła kiedyś rzeka. A gdy rzeka już wszystko wyrówna, kolejny wielki ruch gór, wyniesie wszystko wysoko i cały proces rozpocznie się od nowa.

Zanim to jednak nastąpi zapraszamy do Małopolski. Zobaczcie kilka najpiękniejszych dolin, które tak się właśnie zrodziły.

Multimedia


Baner - wydarzenia.jpg

Powiązane treści